środa, 3 sierpnia 2016

Słodko-ostry kurczak po koreańsku.


Kurczak po koreańsku

w sosie słodko-ostrym

Zdjęcie prywatne. Zakaz rozpowszechniania.


Naszła mnie dzisiaj ochota na coś koreańskiego. Analizując zawartość lodówki - a, że niedawno byłam na małych azjatyckich zakupach - stwierdziłam, że posiadam wszystko, by upichcić kurczaka po koreańsku, na ostro z nutką słodkiego. Robiąc swój obiadek pomyślałam, żeby podzielić się z wami przepisem. To był chyba dobry pomysł, co? Przepis jest banalnie łatwy, chociaż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać to trochę skomplikowane dla osoby, która robi takie danie pierwszy raz. Ale spokojnie, wyjaśnię wszystko krok po kroku i już zaraz sami będziecie mogli zaprosić do swoich kuchni odrobinę orientu :D Na zdjęciu macie przedsmak tego, jak wygląda nasze danie gotowe do skosztowania. Wybaczcie jedynie za jakość zdjęcia - robione było na szybko, telefonem, a potem zdjęcie dodałam na Instagram, z którego też ściągnęłam na komputer, bo zapodziałam gdzieś kabel USB - przy czym jakość zdjęcia dodatkowo uległa zmianie. No ale trudno! 
Nie przedłużając, przejdźmy do przepisu!


Składniki: 

- 2 piersi z kurczaka
- 2 zielone cebulki
-  duża por
-  puszka brzoskwiń
-  papryka czerwona
-  papryka żółta
- koreańska pasta gochujang lub ostra papryczka w proszku
- 2 łyżki soku z cytryny
- łyżka mąki ziemniaczanej
- śmietanka 30% (200ml - u mnie jest to jedna cała)
- papryka słodka w proszku
- sól
- pieprz
- olej


Przygotowanie:

Piersi z kurczaka dokładnie myjemy i kroimy w niewielką kostkę. Mniej więcej tak jak do gulaszu. Ja zawsze dodatkowo dokładnie pozbywam się tych tłustych elementów, bo po prostu ich nienawidzę. Rozgrzewamy niewielką ilość oleju, następnie smażymy kawałeczki kurczaka aż zrobią się lekko rumiane. W międzyczasie przyprawiamy solą, papryką słodką w proszku i pieprzem. Paprykę (czerwoną i żółtą) kroimy w niewielkie kosteczki lub paseczki (jak kto woli). Ja skroiłam tylko po pół papryki z każdego koloru, ponieważ cała to jak dla mnie za dużo. Kiedy kurczak jest już odpowiednio usmażony, dodajemy kawałki papryki i smażymy, co jakiś czas mieszając. To ważne, aby papryka zmiękła podczas smażenia (oczywiście nie na tyle, by zrobiła się z niej ciapka). W międzyczasie kroimy dwie zielone cebulki (tak mniej więcej do połowy tego zielonego szczypioru) oraz por. Najlepiej wszystko pokroić bardzo drobno. Kiedy papryka odpowiednio zmięknie, dodajemy pokrojony por i zieloną cebulkę, tym samym zmniejszając nieco ogień. Smażymy przez kilka minut. W tym czasie otwieramy puszkę brzoskwiń i wylewamy je do siteczka, aby ociekły z soku. Do zwykłej, całej szklanki wlewamy wodę (może być przegotowana, ciepła lub zimna), a następnie wlewamy ją do patelni ze smażącymi się warzywami i kurczakiem. Podkręcamy ogień na największy, następnie wlewając śmietankę 30% (u mnie jest to cały kartonik, 200ml). Powoli mieszamy całą zawartość patelni i gotujemy przez ok. 5 minut. W tym czasie rozrabiamy jedną łyżkę mąki ziemniaczanej (jest ona potrzebna do zagęszczenia sosu) w 1/4 szklance wody. Po 5 minutach powoli wlewamy rozrobioną mąkę, cały czas energicznie mieszając. Gotujemy tak przez następne kilka minut. Dodajemy do sosu jedną małą łyżeczkę pasty gochujang - jeśli nie posiadamy, można ją zastąpić papryką ostrą w proszku (rozrabiamy 3-4 łyżeczki papryki w 1/4 szklance wody, by powstała pikantna pasta), dokładnie mieszając wszystkie składniki ze sobą. Zmniejszamy ogień i gotujemy tak przez kilka minut. Kolor sosu powinien się nieco zmienić - z jasno żółtego na ciemniejszy. Kroimy brzoskwinie w małą kostkę. Ja skroiłam dwie duże połówki, według mnie jest to wystarczająca ilość. Dodajemy do patelni i mieszamy ze sobą. Na koniec przyprawiamy łyżką soku z cytryny oraz kilkoma małymi łyżeczkami soku z brzoskwiń, który ociekł po ich odsączeniu.

Najlepiej smakuje z ryżem i kimchi :) Przepis do kimchi znajdziecie tutaj.
Ja akurat robiłam kilka dni temu kimchi, więc idealnie pasowało do koreańskiego dania.
Jeśli chodzi o ryż to polecam zainwestować w koreański/japoński, chociaż wiem, że jest on drogi. Jeśli nie macie takiego pod ręką, można kupić jakiś inny, byle nie był lepki. Najlepszy ryż jest sypki, taki, który po ugotowaniu się nie klei. Niestety nie umiem wam żadnego polecić, bo żaden ryż w Polsce mi nie smakował. Ale jeśli znajdziecie gdzieś w Lidlu lub Aldi ryż o nazwie "Macariso" z zielono-białym logiem, w kremowym pudełeczku to bez wahania bierzcie. Jest wyśmienity!
Chciałam jeszcze dodać, że jak nie przepadam za mięsem, kurczakiem itp to w tym wydaniu jest on mistrzowski. Dodatkowo kawałki kurczaka smakowały tak śmietankowo, jak nigdy!

Życzę smacznego i proszę pochwalić się wynikiem waszego gotowania
oraz oczywiście tym, czy wam smakowało danie! 
U mnie wszyscy się tym zachwycają :D




ㄴㅇㅅㅌ,
Hyemi

Czas